Mam nadzieje, że za bardzo Was nie rozczaruję... i przepraszam, że musieliście tyle czekać.
Nie mogę Wam obiecać, że teraz będę pisała częściej. Naprawdę nie wiem kiedy pojawi się kolejna cześć. Pisanie jest dla mnie ważne, ale są rzeczy ważniejsze i na nich muszę się teraz skupić. Ale obiecuje, że jeśli znajdę chwilkę wolnego zabiorę się za pisanie. ;)
Pozdrawiam i dziękuję, za to, że jesteście i chcecie czytać moje "wypociny". :)
Karolciu! Ta część jest z dedykacją dla Ciebie! Wiesz dlaczego, prawda? ;> Chcę częściej takie wieczorki! <3 I Dziękuję Mała! :****
I Gabrysiu dla Ciebie! :** Taka... Namiastka na dobry początek weekendu. :*
***
- … - bez słowa zamknęła oczy, jednak po chwili otworzyła jedno oko, a drugie zasłoniła dłonią. - A powiesz mi gdzie jedziemy? Powiedz...
- Nic Ci nie powiem. Niespodzianka, to niespodzianka – spojrzał na nią kątem oka – Ala! Oszukujesz! Zamykaj, bo jak nie...
- Bo jak nie?
- Bo jak nie, to... - zjechał na najbliższy parking. Bez słowa wyciągnął ze schowka apaszkę i przewiązał Szymańskiej oczy. - No. To możemy jechać.
- Wariat! Ale powiedz coś! Maaaaks... - powiedziała przeciągle, zbliżając dłonie do twarzy
- Nie ma mowy. Ej! Ala. Wszystko widzę! - zagroził jej palcem - Zaraz sama zobaczysz.
***
Niespełna 5 minut później byli na miejscu.
-Nie odsłaniaj jeszcze – poprosił, po czym pomógł kobiecie wysiąść z auta, a następnie poprowadził ją w stronę budynku. - Ostrożnie Kochanie, teraz dwa stopnie. - obejmując Szymańską w pasie poprowadził ostrożnie w kierunku stolika. - Zaczekaj chwileczkę i nie odsłaniaj oczu, ja wszystko widzę. - dodał z uśmiechem po czym odszedł od stolika. Wrócił po chwili z czerwonymi świecami.
- Maaaaks, długo jeszcze?
- Chwileczka. - musnął czule jej usta, jednak odsunął się od niej zanim zdążyła odwzajemnić pieszczotę.
- Mmm... zapowiada się dosyć przyjemnie.
- Wariatka! - pstryknął delikatnie jej nosek, czym spowodował uśmiech na jej twarzy. - A powiedz mi...
- Maks – przerwała słysząc dźwięk swojego telefonu – mógłbyś?
- Już... - odszukał w torebce dzwoniące urządzenie – Proszę, to Sylwia.
- Halo? - odebrała połączenie – Gdzie jestem? Jakby to powiedzieć... Nie wiem... - roześmiała się, ściskając delikatnie dłoń Kellera – Mój narzeczony mnie porwał. Zawiązał oczy, wywiózł gdzieś, a teraz karze mi czekać. - mówiła śmiejąc się.
- Sama chciała – wtrącił się, jednocześnie obejmując kobietę.
- To może wieczorem? - kontynuowała rozmowę - Stęskniłam się za Wami. Zadzwonisz do Beaty? Mam wam tyyyyyle do opowiedzenia. Mhm. - na jej twarzy pojawił się delikatny rumieniec – Okej, paaa. - rozłączyła połączenie. - Kochanie, wieczorem idę do Sylwii. Będzie Beata, winko... Stęskniłam się za nimi. Maaaks, długo jeszcze?
- O nie... nigdzie Cię nie puszczę... Jeszcze... chwileczka.
- Dobrze Ci zrobi jak się trochę za mną stęsknisz. - wypuścił ją z objęć, widząc zbliżającą się w ich kierunku kobietę. - Dziękujemy. - odezwał się do kobiety - Kochanie – tym razem zwrócił się do Szymańskiej. - Już. - Rozwiązał apaszkę i delikatnie odsłonił oczy Alicji.
- … - otworzyła oczy, a na jej twarzy momentalnie pojawiło się zdziwienie, które mieszało się z uśmiechem. Tym razem naprawdę ją zaskoczył. W pozytywnym tego słowa znaczeniu. Kochała go za tą jego nutkę nieprzewidywalności, szaleństwa. - Maaaakss – spojrzała na mężczyznę. Siedział wpatrzony w nią, z wielkim uśmiechem. - Pizza?
- Pizza! A co spodziewałaś się obiadu w wyśmienitej restauracji? Nie ma tak dobrze.
- Wariat – roześmiała się, na co on odpowiedział tym samym. - Kocham Cię! - zatopiła się w jego ustach. Odwzajemnił pieszczotę, obejmując dłońmi jej twarz. - Skąd wiedziałeś, że to moja ulubiona? - zapytała po chwili.
- Wiem o Tobie wszystko – zbliżył się do niej na minimalną odległość i delikatnie musnął jej usta. - Zjadaj, bo będzie zimne.
- Pycha! Nie pamiętam kiedy ostatnio jadłam pizzę. W Toruniu jem pierwszy raz.
- I tak będzie zawsze, wyjątkowe i nasze. - zbliżył się do kobiety i czule zatopił się w jej ustach.
- Mmm... - odsunęła go od siebie. - Maks... nie jesteśmy tu sami...
- Jesteś pewna? - uśmiechnął się znacząco.
- … - dopiero teraz rozejrzała się wkoło. Siedzieli sami, w niewielkim kąciku oddzielonym od reszty sali parawanem. - Zwariowałeś?!
- Zwariowałem. Z miłości do Ciebie. - przyciągnął ją do siebie, i zatopił się w jej ustach chłonąc ich słodycz.
***
- To co zrobimy z tak miło rozpoczętym popołudniem? - zapytała z zalotnym uśmiechem, kiedy przekroczyli próg mieszkania.
- … - noc nie odpowiedział, odwrócił tylko Alicję w swoją stronę, przypierając ją do drzwi. Przekręcił klucz w zamku, jednocześnie składając pocałunki na jej szyi. - Mam... pewien... pomysł.. - szeptał między kolejnymi muśnięciami. Schodził coraz niżej, muskając osłonięty skrawek dekoltu, jednocześnie rozpinając guziczki płaszczyka, który miała na sobie. Dłonie Szymańskiej, które do tej pory spoczywały na ramionach Kellera powędrowały w okolice jego twarzy. Odsunęła mężczyznę od siebie na minimalną odległość.
- Zabierz mnie do sypialni – wyszeptała wprost do ust ukochanego. Nie musiała dwa razy powtarzać. Jednym, sprawnym ruchem porwał ją w ramiona i zaniósł do sypialni. W szybkim tempie pozbyli się zbędnych części garderoby, by móc w pełni delektować się bliskością swoich ciał. Zrobił krok do przodu powodując tym samym, że Ala „opadła” na łóżko, a on opierając się na dłoniach znalazł się tuż nad nią. Uśmiechając się łobuzersko zbliżył się do niej na minimalną odległość, muskając każdy skrawek jej aksamitnej skóry. Pod wpływem tej pieszczoty jej ciało przeszył przyjemny dreszcz. Przeniosła błądzące do tej pory dłonie z pleców na kark i przyciągnęła go zdecydowanie do siebie. Stali się jednością, by po chwili odnaleźć wspólny rytm.
"Ofiaruje mojej dziewczynie
z kwiatów Holandii utkany
szlafrok w którym utonie
całkiem niezły posiłek jaki
konsumuję lubieżnie co wieczór
w ciepłych dekoracjach pokoju
przy świecach i przy koniaku
a nad sobą mam jej loki
tak tylko ona
jak jedwab
Lubie jej farbowane rzęsy,piegi i policzki blade
lubie kiedy miękko ląduje,ona zmysłowo na mojej twarzy
tak tylko ona
jak jedwab"