Część trochę wzięta z serialu, ale tego mi było trzeba, o.
No nic, zapraszam do czytania.
I jeszcze jedno, Kocham Cię Mała! :* ♥
***
Właśnie wracał z sali operacyjnej, zmęczony, ale mimo to uśmiech nie schodził mu z twarzy. Myślał o tym, ze za niespełna pól godziny będzie przy niej – przy Ali. Będzie mógł położyć się tuż obok niej, wtulić się w jej ciało, poczuć jej zapach, delikatność jej dotyku, słodycz jej ust. Jak wychodził, obiecała, że na niego zaczeka. Ta noc miała należeć tylko do nich.
- Hej, co ty tu robisz? - wchodząc do pokoju lekarskiego zobaczył, że siedzi na kanapie. Od razu zareagowała na jego głos, wyrwana jakby z zamyślenia przeniosła na niego swoje spojrzenie. Dopiero kiedy podszedł bliżej, zobaczył w jakim jest stanie. Cala drżała, płakała. Kiedy usiadł, od razu wtuliła się w jego ramiona, wybuchając jeszcze większym płaczem. Była taka przerażona, roztrzęsiona. - Co się stało? Ej, słyszysz! Alicja!
- ... - nie była w stanie wydusić z siebie ani jednego słowa. To co się wydarzyło, było tak cholernie trudne, bolesne.
- Alicja! - widząc ją w takim stanie, w środku nocy, tutaj w szpitalu, nie wiedział co ma myśleć. Był przerażony. Tym bardziej, że Ala nic nie mówiła, płakała wtulona w jego ramiona - Alicja! Co się stało? - z coraz większym przerażeniem spoglądał na roztrzęsioną kobietę - Proszę cię, powiedz mi co się stało!
- Ne wiem jak ci to powiedzieć... - odezwała się w końcu.
- Alicja - odsunął ją od siebie, spoglądając w jej zapłakane, przerażone oczy - Proszę cię, coś z Leonem?
- Nie... nie - mówiła z takim trudem, widać było, że to wszystko jest dla niej cholernie trudne - Twój ojciec... - na samo wspomnienie tego człowieka zadrżała.
- Coś się stało z moim ojcem?
- Nie... twój ojciec wpakował mi się do łóżka - wydusiła w końcu z siebie, ponownie wtulając się w jego silne ramiona, chciała poczuć się bezpiecznie.
"I nagle tak bardzo zapragnęłam kogoś, kto mi powie:
"Nie pozwolę Cię skrzywdzić"."
- Słucham!? - jakby nie dowierzając w to, co dopiero usłyszał, odsunął ją od siebie.
- Próbował mnie zgwałcić - wykrzyczała jednym tchem, ponownie zanosząc się płaczem.
- ... - bez słowa zamknął ja w swoich ramionach, muskając jej włosy. To co dopiero usłyszał wstrząsnęło nim, zburzyło jego życie. Przez chwilę nie wiedział co myśleć. Z jednej strony Ojciec, człowiek którego znal od zawsze, któremu, ufał. Był jego ideałem. A z drugiej Ala, kobieta, której nie znał długo, ale którą naprawdę pokochał, z którą wiązał plany na przyszłość. Jej też ufał bezgranicznie. Zanim doprowadził swoje myśli do ładu, minęła dłuższa chwila. Nie wiedział co tak naprawdę się tam działo, ale też nie miał żadnych wątpliwości, że Ala mówi prawdę. Bez powodu nie jechałaby tutaj w środku nocy, nie w takim stanie. Zresztą po co miałaby kłamać?
- Maks - wyszeptała i odsunęła się od niego, kiedy przez dłuższą chwilę się nie odezwał - Zawieź mnie do Sylwii – poprosiła, próbując się uspokoić.
- Ala...
- Proszę cię - nie pozwoliła mu dokończyć. Widziała, że toczy walkę ze swoimi myślami. Że nie do końca jej uwierzył. Z jednej strony nie powinna mu się dziwić, w końcu to jego ojciec. Człowiek, który go wychowywał, był jego ideałem. Ale ona była jego narzeczoną, kochał ją i to ona powinna być dla niego najważniejsza, to jej powinien ufać.
- Pojedziemy do mnie, do nas. Nie zostawię cię teraz samej. Ala, kochanie - chwycił jej twarz w swoje dłonie, ścierając opuszkami palców łzy, spływające po mokrych od płaczu policzkach.
- Maaks – chwyciła jego dłonie w swoje drżące dłonie i zdjęła je ze swojej twarzy – Widzę jakie to dla Ciebie trudne. Zawieź mnie do Sylwii, proszę.
- Ala, masz rację, to wszystko jest trudne - mówił patrząc jej w oczy – Trudno mi w to uwierzyć, to mój ojciec, ale... Ala, Kocham Cię i ufam Ci. I obiecuję Ci, że... że nikt więcej Cię nie skrzywdzi. Nikt! - powtórzył zdecydowanym tonem głosu - Ani on, ani nikt inny. Nie pozwolę na to. Ze mną jesteś bezpieczna.
- ... - nie powiedziała nic. Wtuliła się w jego ramiona, tak bardzo bała się jego reakcji na to, co się wydarzyło. Bała się, że jej nie uwierzy. A on zachował się tak jak powinien, uwierzył jej i obiecał, że nie pozwoli jej skrzywdzić. To jej wystarczyło, tymi kilkoma zdaniami pokazał jej, jak bardzo ją kocha, jak jej ufa. To sprawiło, że po raz pierwszy od tamtej chwili poczuła się bezpieczna, tak naprawdę bezpieczna.
Keller zostawiając Alę na chwilę w pomieszczeniu, poszedł się przebrać. Po niespełna 5 minutach był z powrotem i chwytając jej dłoń zabrał ją do auta. Przez całą drogę do domu żadne z nich się nie odezwało. Dopiero, kiedy przekroczyli próg mieszkania, Maks przerwał panującą między nimi ciszę.
- To teraz - wszedł do sypialni i wyciągając z szafy swoją koszulkę podał ją Ali - idziesz do łazienki. A ja w tym czasie... Albo nie - rozmyślił się - ja pójdę z tobą. - uśmiechnął się delikatnie prowadząc Alę do łazienki. Szybko uporali się z wieczorną toaletą i chwilę później leżeli w łóżku.
- Dziękuję - odezwała się po chwili, jeszcze bardziej wtulając głowę w jego nagi tors.
- Za co? - zapytał, nie przestając gładzić jej pleców.
- Za to, że jesteś, że nie zwątpiłeś.
- Kocham Cię i nie mógłbym inaczej. Ale teraz śpij. Jutro czeka nas ciężki dyżur. - musnął jej włosy, zaplatając jednocześnie swoje palce w jej dłoni. Dobranoc.
- Kocham Cię. Dobranoc.
"Miłość jest piękna tylko wtedy,
gdy obie strony mają do siebie zaufanie i są w stanie
dać sobie nawzajem poczucie bezpieczeństwa."
gdy obie strony mają do siebie zaufanie i są w stanie
dać sobie nawzajem poczucie bezpieczeństwa."
***
Przez całą noc nie mógł spać, ciągle myślał o tym, co się wydarzyło, więc jakże okrutny wydał się być dźwięk budzika, oznajmiającego, że czas wstać. Najszybciej jak się dało wyłączył urządzenie i ponownie wtulił się w ramiona ukochanej.
- Ala, kochanie - szeptał czule, składając delikatne pocałunki na jej szyi.
- ... - czując jego dotyk, poderwała się gwałtownie, wróciły wspomnienia sprzed kilku godzin. - Zostaw! - krzyknęła - Maks? Przepraszam...
- Alaa - widząc gromadzące się w jej oczach zły, zrozumiał, że swoim zachowaniem zamiast jej pomóc, powodował, że wszystko do niej wracało. - To ja przepraszam. Musimy wstawać. Zrobię nam coś na śniadanie. Jajecznica?
- Nie jestem głodna.
- Alicja, musisz jeść. Jajecznica czy tosty?
- Tosty? I kawa, mocna kawa.
- Nie wstawaj! Zaraz przyniosę wszystko do sypialni.
- Mhm... - usiadła na łóżku, podciągając kolana pod brodę, jednocześnie naciągając na nie koszulę, którą miała na sobie. Zatrzymując wzrok gdzieś w martwym punkcie zamknęła się w świecie swoich myśli.
- Jestem - wszedł do sypialni z tacą, na której ustawił ciepłe tosty i gorącą kawę - Powinnaś wziąć sobie wolne - dodał, zauważając jej nieobecne spojrzenie - Zadzwonię do Ordy, na pewno się zgodzi na zmianę dyżurów.
- Nie chcę. Praca to praca. - mówiła, patrząc nadal w tym samym kierunku.
- Odpuść sobie, Ala - położył swoją dłoń na jej dłoni - Proszę.
- Przecież wiesz, że nie odpuszczam.
- Wiem, ale czasem powinnaś. Jedz teraz, bo wystygnie.
- A Ty? - spojrzała na niego, biorąc tosta w dłonie.
- Ja zjem potem. Muszę teraz gdzieś wyjść.
- Idziesz do niego? - zapytała, jednak nie uzyskała odpowiedzi. - Maks!
- Nie denerwuj się. Tak, idę do niego. Nie mogę przecież tego tak zostawić. Jedz, proszę. I obiecaj, że zaczekasz tutaj na mnie.
- Obiecuję. A Ty obiecaj, że... że nie zrobisz nic głupiego.
- Obiecuję. Pa! - muskając przelotnie jej policzek wyszedł z sypialni, a po chwili dało się słyszeć zgrzyt przekręcanego w drzwiach klucza.
Kiedy została sama znowu rozpoczęła się jej walka ze sobą. Tak bardzo starała się o tym nie myśleć, ale za każdym razem, kiedy była sama wszystko wracało ze zdwojoną siłą. Gdyby Maks jej nie uwierzył, gdyby stanął po stronie swojego ojca, nie widziałaby przyszłości dla ich związku, nie było by ich, nie byłoby jej.
Zjadła przygotowane przez Kellera śniadanie. Najchętniej poszyłaby teraz biegać, tak robiła zawsze kiedy miała jakiś problem, wtedy o niczym nie myślała, po prostu biegła przed siebie. Teraz nie miała tutaj nic, poza sukienką i bluzą Leona, więc bieganie odpadało. Musiała więc zająć się tym co miała. Odkurzanie, ścieranie kurzy to zdawało się być najlepszym rozwiązaniem.
Jestem dumna z tego, że piszę tutaj pierwszy komentarz! Zaraz posypią się tłumnie, na pewno! :D
OdpowiedzUsuńJest... Pięknie! I mówię Ci to nie pierwszy raz ♥
Takiego Maksa uwielbiam. O takim chcę czytać. Widzieć go, oczyma wyobraźni. Ah! ♥
Jesteś cuuuuuuuuuuuuuudowna! :*
PS Ja też Cię kocham!
PSS Gabi - Ciebie też! [I bez foszków, prosimy :D] :D
Będą! Bo mi nie powiedziałyście! Pff!
UsuńAle cóż. I tak Was kocham, no! ♥
To NAMIASTKA jest!
UsuńI NIESPODZIEWAJKA taka piękna ♥
Nie fochaj! :*
UsuńSi! Ty mi zrobiłaś dwie namiastki, to ja też, a co! :D
Piękne! ;)
OdpowiedzUsuńTo jest to czego zabrakło w tamtym momencie w serialu. To co strasznie chciałam wtedy zobaczyć między Alą i Maksem.
To jest ten Maks, którego wszystkie uwielbiamy, ten "nasz" Maks. ;)
Dziękuję! :)
UsuńMi też tego wtedy zabrakło, dlatego postanowiłam sama to napisać :
Piękne! ;)
OdpowiedzUsuńTo jest to czego zabrakło w tamtym momencie w serialu. To co strasznie chciałam wtedy zobaczyć między Alą i Maksem.
To jest ten Maks, którego wszystkie uwielbiamy, ten "nasz" Maks. ;)
Cudnee opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńCzekam na ciąg dalszy i będę z chęcią zaglądała na twojego bloga!
PS. Masz wielki talent :D
Dziękuję :)
Usuńpiekniejszego pytania nie czytalam
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńCieszę się, że się spodobało.
Swieeetne ; = kiedz kolejne ?
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńKolejna część powoli się pisze, ale kiedy będzie, nie wiem. Może jutro, może za dwa dni, za tydzień? Nie potrafię konkretnie powiedzieć. ;)
OLCIA! To, że Ci coś zrobię to wiesz.
OdpowiedzUsuńA druga sprawa - jest pięknie! I to w sumie też wiesz ;D ♥
Maaaałaaa... A tak dwie zakładki w lewo? ;D
Lepiej zrobisz jak coś napisasz, o! :*
UsuńI nie jest, to wiesz. :P
A dwie zakładki w lewo jest sobie Majeczka i ma się dobrze :D
ja też chce potrafić tak pisać :0
OdpowiedzUsuńHej, wpadlam tu oczywiscie dzieki Kori, ale ta strona nie jest mi obca. Zagladam na Twojego bloga z avkami, co kiedys do mnie w tej sprawie pisalas. ;)
OdpowiedzUsuńA teraz co do opowiadania. Genialne! Wspaniale i bardzo realistycznie to wszystko opisalas. Tak to powinno w serialu wygladac. Bardzo podoba mi sie jak opisujesz emocje bohaterow, ich przezycia wewnetrzne.Pod tym wzgledem dostrzegam wielkie podobienswto do Kori, bo ona jest po prostu moim mistrzem. Ale z pewnoscia moge juz stwierdzic, ze Twoje opowiadania beda jednymi z najnajlepszych. A i jeszcze zapomnialam dodac, ze kocham Maksyma a w takim wydaniu. Facet-ideal. ;)
Pozdrawiam i z utesknieniem czekam na kolejna czesc.
Limonka
Przepraszam za bledy w moim komentarzu, nie cierpie pisac z telefonu. Albo cos klikne albo slownik nawala. W kazdym razie chyba w miare da sie go zrozumiec. ;)
UsuńMiło mi słyszeć takie słowa. Dziękuję! :)
UsuńOsobiście uważam, że do Kori to mi jeszcze baaaardzo daleko. Cały czas się uczę, ćwiczę i to pod czujnym okiem najlepszych ♥
Pozdrawiam :)
Olcia - a co Ty za głupoty tu gadasz, co? Jak daleko?! Puknij się w główeczkę, Mała! :* Nic, a nic Ci nie brakuje! ;**
UsuńMała, samą prawdę mówię :P Bardzo daleko mi do Ciebie :P
UsuńSuper czekam na kolejną część :D
OdpowiedzUsuńnowa blogerka! suuuuper! opowiadanie przecudowne <3 <3 <3 z niecierpiliwoscia czekam na kolejna czesc i zapraszam na mojego bloga http://szpitalalicji.blogspot.com/ a twojego już dodaje do mojej listy :*
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowo i za zaproszenie. Już zaglądam :)
UsuńPozdrawiam :)
Kolejny świetny blog :D Och jaka szkoda, że to tak w serialu nie wyglądało ... nie było by problemu takiego jak Olga (chyba jednak jej nie lubię). Masz wielki talent :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :)
UsuńNigdy nie wiadomo kto albo co stanie na drodze do szczęścia...
A Olgi zdecydowanie nie lubię i nigdy nie polubię, o!